Kiedy wracam myślami do swojego dzieciństwa, to kojarzy mi się ono głównie z długimi godzinami spędzonymi na podwórku, które mijały niczym minuty. Z kreatywnością w wymyślaniu nowych zabaw i gier, pozdzieranymi kolanami i łokciami oraz tym słynnym “Kolacja, do domu!” oznaczającym koniec fantastycznej zabawy i konieczność czekania z ogromną ekscytacją na kolejny dzień.
W USA powstała nawet specjalna inicjatywa “Take a child outside” czyli “Zabierz dziecko na dwór”, zachęcająca rodziców i dzieci do wspólnego obcowania z naturą. Kto by przypuszczał, że doczekamy chwil, w których do spędzania czasu na dworze trzeba będzie nawoływać?
Jeszcze nie tak dawno było to coś zupełnie naturalnego. Rodzice wyganiali nas na dwór i spędzaliśmy tam całe godziny. A teraz ta praktyka zdaje się “odchodzić do lamusa”. I o ile w wielu innych przypadkach chciałoby się powiedzieć “naturalna kolej rzeczy”, tak tutaj trzeba powiedzieć głośno i wyraźnie: jeśli niczego z tym nie zrobimy, to skazujemy swoje dzieci na pewnego rodzaju (nie boję się tego słowa) kalectwo.
W ciągu ostatnich dwóch dekad dzieciństwo przeniosło się “z zewnątrz” do “wewnątrz”. Kolory przyrody zastąpiły te widoczne na urządzeniach mobilnych. Smutek spowodowany tym, że dopiero za kilkanaście godzin miało się znów zobaczyć osiedlową paczkę kolegów i koleżanek zastąpiła rozpacz – bo mama musi zabrać tableta, żeby sprawdzić swoje maile.
Trafiłam ostatnio na wyniki badań zleconych przez brytyjski rząd, których wyniki wbiły mnie w siedzenie.
3/4 brytyjskich dzieci w wieku przedszkolnym i wczesnoszkolnym spędza na dworze mniej czasu niż osadzeni więźniowie.
Ilość otyłych dzieci wzrosła dwukrotnie przez ostatnie 20 lat.
W zastraszającym tempie rośnie liczba antydepresantów, które przepisują pediatrzy.
Nasze dzieci nie mają kondycji, są zestresowane, ponieważ brakuje im jednej z podstawowych, kluczowych dla ich rozwoju rzeczy: prawdziwego kontaktu z naturą i otaczającym ich światem.
“Mnóstwo naukowych badań pokazuje, że aktywna zabawa jest naturalnym i głównym sposobem uczenia się dzieci. Jest to niezbędne dla ich zdrowego rozwoju, szczególnie w okresach, w których mózg rozwija się najbardziej dynamicznie. Musimy na to zwrócić szczególną uwagę teraz, aby nasze wspaniałe dzieci wyrosły na szczęśliwych, odnoszących sukcesy dorosłych.” – Ken Robinson
Korzyści wynikających z regularnego obcowania z naturą, których mogą doświadczyć Twoje dzieci jest cała masa. Oto tylko niektóre z nich:
1. Absorbują więcej witaminy D i mają silniejsze kości.
2. Są sprawniejsze i mają zdrowsze ciała, co jest szczególnie ważne biorąc pod uwagę fakt, że coraz więcej dzieci mierzy się z otyłością.
3. Otoczenie zieleni niemal natychmiast minimalizuje do zera poziom stresu.
4. Zabawa na dworze wspomaga rozwój emocjonalny, podczas gdy jej brak do wzrostu nerwowości i depresji.
5. Są życzliwsze, wrażliwsze i chętniejsze do interakcji z innymi ludźmi.
6. Zabawa na świeżym powietrzu wzmacnia ich umiejętności motoryczne i polepsza działanie systemu immunologicznego.
7. Uczą się umiejętności współpracy w grupie.
8. Rozwijają i wzmacniają umiejętność kreatywnego myślenia dzięki wymyślaniu gier i zabaw.
9. Są bardziej uważne i są lepszymi obserwatorami.
10. Kochają i szanują otoczenie i naturę.
11. Mają zdrowsze nawyki żywieniowe.
12. Zmniejsza się prawdopodobieństwo, że będą cierpieć na krótkowzroczność.
Natura to narzędzie, prawdopodobnie najtańsze i ogólnodostępne, dzięki któremu nasze dzieci mają szansę poznać nie tylko otaczający je świat, ale przede wszystkim siebie samych. Wspinaczka po drzewie to nie tylko świetna zabawa, to także lekcja odpowiedzialności, podejmowania ryzyka, kalkulowania zysków i strat. Tego, czego się wówczas uczą nie można dowiedzieć się w żadnej szkole, na żadnym kursie, z żadnych opowieści. To trzeba po prostu przeżyć.
Pingback: Jak technologia wpływa na rozwój dziecka? | Fundacja Świadoma Edukacja()